Rektor Uniwersytetu Sofijskiego zdobył trzecią nagrodę Vick’a za BUŁGARSKĄ POWIEŚĆ ROKU.
„AMAZONKA VAROE” BOJANA BIOŁCZEWA ZDOBYŁA DWIE NAGRODY KONKURSU “BUŁGARSKA POWIEŚĆ ROKU”.
”W toku lektury uświadamiasz sobie, że Biołczew bawił się pisząc swoją opowieść i właśnie w tym tkwi moc tej powieści. Historia, która jawi się jako spotkanie Bułgarów, Słowian i Romów, okazuje się w rzeczywistości spotkaniem trzech napojów – kumysu, piwa i wina” pisze w swojej recenzji w piśmie „Kultura” Amelia Liczewa.
„To moja pierwsza nagroda w Bułgarii za literaturę” – komentuje autor powieści dla Bułgarskiej Telewizji Publicznej.
Fabuła powieści jest historyczna, osadzona w VIII wieku, „gdy następuje skojarzenie trzech pierwiastków składających się na narodowość bułgarską – Protobułgarów, Słowian i Traków. A jednak jest to tylko komiczne marzenie o przeszłości, żart naładowany mitologią i naszym pragnieniem widzenia wielkości tam, gdzie jej nie ma, raczej niż odczuwanie wielkości małych chwil i swoich normalnych ludzkich zalet” tłumaczy profesor Biołczew. Jest on pewien, że „Jeżeli człowiek nie śmieje się ze swej przeszłości, nie będzie miał zdrowiej teraźniejszości, a jego przyszłość wydaje mu się nudna jak rozkład przedmiotów nauczania”
Bojan Biołczew
„Amazonkata na Varoe" (Amazonka Varoe)
Wydawnictwo Dom wydawniczy IK Trud i Wydawnictwo Uniwersyteckie

Tu, na obwolucie, zwykle umieszcza się życiorys autora. Nie postąpię egoistycznie, postąpię sprawiedliwie. Ustępuję miejsca biografii książki. Ponieważ pisałem ją przez całe trzy lata, miałem możliwość dobrze ją poznać i postanowiłem, że ona bardziej zasługuje na to, niż ja. Dwadzieścia lat temu napisałem scenariusz zanurzony w śmiesznostkach naszej historii, który został spektakularnie odrzucony przez radę artystyczną kinematografii. Jeden z koryfeuszy powiedział mi już w korytarzu: „To zbyt szydercze coś napisał. Nasz widz nie dorósł do ironii narodowej!“. Ten człowiek żyje i z całego serca życzę mu zdrowia. Niedawno widziałem go – było widoczne, że jeszcze nie dorósł do ironii narodowej. A widz? Przecież on, jak i czytelnik... wciąż są tacy sami. Mądrzejsi od tych, którzy próbowali wcisnąć ich w szablonie. A ponieważ lata przeminęły i zląkłem się, że niedorosły odejdę z tego świata, zasiadłem i znowu wszystko odtworzyłem. Już jako powieść ten niedoszły scenariusz. Bohaterowie ożyli znowu. Nie wiem, czy są szczęśliwi akurat w mojej książce. Ale przez te trzy lata ja doznałem w ich towarzystwie największego szczęścia, o jakim zesłaniec pióra marzy przez całe życie.
Bojan Biołczew